Astra pojechała na zamek, więc ja ruszyłem do domku. Zaprowadziłem konia do boksu i wszedłem do środka. Wszystko było tak jak przed naszym wyjazdem. Odłożyłem nasze torby i wyszedłem na zewnątrz. Miałem się stawić u dowódcy, ale to chciałem zrobić jutro, wiec ruszyłem na miasto by kupić parę rzeczy. Idąc przed siebie mijałem znanych już innych rycerzy, którzy także przybyli do królestwa. Nagle usłyszałem jakiś krzyk więc pobiegłem w tam tym kierunku. Zobaczyłem jakąś dziewczynę, na którą napadł jakiś chłopak. Bez wahania podbiegłem do nich i wyciągnąłem miecz przykładając ostrze do szyi chłopaka.
- Zostaw damę i odejdź. - powiedziałem, a chłopak uciekł. Schowałem miecz i pomogłem dziewczynie wstać.
- Nic ci nie jest? - spytałem podając jej dłoń. Złapał się i wstała.
- Nie, dziękuję.
- Rycerz służy damie w opałach. - powiedziałem i spojrzałem na dziewczynę. Była olśniewająca, ale nie mogłem sobie przypomnieć czy gdzieś ją już widziałem. W końcu do mnie dotarło kto przede mną stoi.
- Księżniczko Lussy, czemu nie ma z tobą rycerza lub orszaku? - spytałem i skłoniłem się jej.
(Lussy?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz